Kolejnym etapem jego walki o władze - to zatrudnienie na
fora wszelkiego rodzaju tanich propagandzistów, pewnie robią to za darmo w
czynie społecznym lub tanie cyngle opłacane przez RM czy GP, oba środowiska
potrzebują na fali Smoleńskiej napełnić sakwę, taki stan rzeczy nie potrwa
przecież wiecznie.
Zadaniem propagandzistów formowych jest podburzanie i
wszelkiego rodzaju szczucie ludzi do przelewu krwi, dzięki czemu nastroje
społeczne są w ciągłym napięciu, a coraz to nowsze wydarzenia sprawiają, że
eskalacja błahego problemu przypomina wojnę o bóg wie jakie rzeczy.
Prawdopodobnie stanie się to co zwykle w jego życiu, czyli
wszystko spieprzy zanim dobrze się rozkręci, czyli nieudolny Kaczor rozbuja
szumowiny do granic możliwości wydarzy się tragedia lub dwie, potem oczywiście powie, że to nie on to wina Tuska. Bo to on przecież wyprowadza ludzi na ulicę.
Swego czasu mieliśmy już przypadki człowieka, który grając na
emocjach wyprowadzał ludzi na ulicę, zwał się Wałęsa. Pech chce, że Kaczyński
przez dłuższy okres był uczniem tego Wałęsy, potem oczywiście wielkim wrogiem. Mimo wszystko uczeń jednak czegoś się nauczył nawet przerósł mistrza. Był też drugi podobny buntownik
z wyboru, zwał się Lepper, który również wyprowadzał ludzi na ulicę, po pewnym
czasie stał się koalicjantem Kaczyńskiego, kolejny więc w otoczeniu uliczny
awanturnik stał się mentorem Kaczyńskiego.
Nigdy nie powinno się lekceważyć ulicznych awanturników,
obaj uliczni krzykacze przynieśli więcej szkód niż pożytku, taki Kaczyński idąc
w ich ślady staje się kolejnym ulicznym rewolucjonistą. Historia jak widać niczego
nas nie nauczyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz