środa, 14 marca 2012

TS dla Ziobry i Kaczyńskiego.


W tym kraju nie ma świętych krów, czasami nawet polityka trzeba przetestować stawiając go przed TS, aby sprawdzić jego wytrzymałość na krytykę. I nie sądzę jak twierdzi Brudziński, że jest to cofanie się w standardach demokracji. Demokracja nadal ma się doskonale, a widoczne przez niektórych rysy to prawdopodobnie brudne okulary, lub źle przeczyszczona szkła kontaktowe.

Postawienie Ziobry i Kaczyńskiego przed TS było planowane od dawna, właściwie od czasu, kiedy komisja sejmowa zakończyła swoją pracę a Kalisz wszem i wobec ogłosił rychły wniosek. SLD próbowało jeszcze przed wyborami skusić innych polityków jednak PO miało duże i słuszne według mnie opory, prawdopodobnie obawiali się posądzenia o brudną i nieuczciwą kampanię, prawdopodobnie obawiali się również idiotycznych nagłówków prasowych w PiSowskiej prasówce o krzykliwych tytułach w stylu „Kaczyński prześladowany i straszony TS” „PO bojąc się Kaczyńskiego stawia go przed TS” „Tusk paktuje z SLD” itd. Nie wydaje mi się abym w swojej ocenie mylił się i kolorował nierealną wizję. PO postąpiło słusznie dając Kaczyńskiemu równe szanse w trackie wyborów i dopiero teraz wniosek do TS w sprawie przypadkowej śmierci i naruszeń procedur wobec Barbary Blidy. Wniosek Kalisza jest merytoryczny a sama treść w ocenie narusza Konstytucję przez Kaczyńskiego i Ziobrę. Sam Tusk od początku był niechętny wobec TS, wypowiadał się lakoniczni i z powściągliwością, prawdopodobnie nie chciał być stroną w sprawie i dobijać obu polityków. Pokazując w tej chwili twardą postawę jednocząc PO i SLD w słusznej sprawie, zaczyna kombinować jak rasowy polityk stawiając swojego odwiecznego rywali w niezręcznej sytuacji.

Korzyści z takiej sytuacji mogą być oczywiste, dwaj dawni partyjni koledzy będą musieli zrewidować swoje poglądy i przetestować swoje siły przeciwko sobie, jest przecież pewne, że postawienie obu panów na tej samej płaszczyźnie i uwikłanie ich w identyczne okoliczności procesowe wcale ich do siebie nie przybliży. Prawdopodobnie zmusi każdego z nich do działania zupełnie odrębnego i grę na siebie. Jest prawie niemożliwe, aby obaj po nieprzyjemnym rozstaniu mimo łączącego ich problemu nagle zaczęli ze sobą współpracować, mimo, że jest to w ich wspólnym interesie. Jednak interes każdego z nich jest całkiem odrębny. Jarek został w całą sprawę wmanewrowany wbrew własnej woli. Cała sprawa to przecież od początku do końca zasługa Ziobry.

Zapewne walcząc ze sobą będą idealną atrakcją medialną przez dłuższy okres dając Platformie i wyborcom liczne prezenty w postaci wypowiedzi we własnej obronie, oraz w pogrążaniu swojego rywala. Żaden z nich nie będzie miał wyrzutów sumienie w pogrążeniu przeciwnika tylko, dlatego bo kiedyś byli bliskimi kumplami, dodatkowo można dojść do wniosku, że strach obu panów przed TS sprawił, że ich wspólne relacje celowo zmieniły tor i stały się wrogie tuż po wyborach. Obaj zdawali sobie sprawę, że lada moment wpłynie wniosek a oni staną się zwierzyną łowną, na którą nikt nie będzie miał litości. W trakcie tego polowania może przetrwać tylko taka zwierzyna, która mocniej kąsa.

Sama zasadność TS jest przecież oczywista, uznając, że doszło do naruszenia Konstytucji, należy zakładać, że orzeczenie TS stanie się gwoździem do trumny kariery obu polityków przerywając ją definitywnie ewentualnie nadszarpując reputacje obu liderów. W tym przypadku Tusk niczym nie ryzykuje staje się takim samym kibicem obserwującym solidarną lub emocjonalną walkę dwóch wrogich obozów, które będą zmagać się również ze sobą idąc na wyniszczenie. Można śmiało założyć, że w trakcie procesu dojdzie do obopólnego wyżynania się i walki na śmierć i życie dotychczasowych przyjaciół. Los Ziobry w tym przypadku wisi na włosku, fizycznie nie istnieje, walczy o swoje miejsce na arenie politycznej, która dla obu w tej chwili robi się zbyt ciasna, tu już nie chodzi o drobne animozje, lecz o przyszłość każdego z nich, więc nie będziemy świadkami gry fair play, obaj są przecież znani z mocnych ciosów, gdy trzeba wydobyć się z głębokiego mułu.
W tej walce można doszukać się kolejnych zysków w postaci dalszego osamotnienia PiS, który już zwaśniony z całą lewicę oraz prawicą nadal nie ma żadnego wsparcia i nie potrafi znaleźć w sejmie przychylności nawet w mniejszych obozach politycznych. PiS staje się ofiarą własnej pokrętnej polityki palenia za sobą wszystkich mostów, niwelując przyszłościowe porozumienie z SP, JPN czy też setką innych odłamów PiS.


Dodatkowym zyskiem dla PO staje się wdzięczność SLD oraz przychylność RP, PSL będąc po środku nie przyczyni się znacząco do całej sprawy chcąc jak zwykle utrzymać neutralność i niezależność licząc, że w przyszłości taka postawa zaowocuje. Zakładając oczywisty fakt skazania obu panów muszę pokusić się o stwierdzenie, że zacznie się szum i posądzanie PO o pozbycie się opozycji, co miałoby osłabić prawicę pozbywając się liderów z polityki. Jeżeli okazałoby się, że obaj zostaną oczyszczeni z zarzutów, będzie to kompromitacja PO i bez wątpienia wzmocni to opozycję. Zwolennicy PiS stosują zawsze zasadę Kalego, gdy sąd jest przychylny, wówczas wszystko jest w porządku i sąd jest niezawisły. Gdy natomiast wyrok nie jest zgodny z ich oczekiwaniami, wówczas jest to dowód na polityczną manipulacje i służalczą służbę wobec rządu wymiaru sprawiedliwości. Wiec siłą rzeczy PiS dostanie w garść broń do przedstawiania rząd w złym świetle. 


Swoją drogą obaj panowie postawienie przed TS, powinni pamiętać o złotej zasadzie, że niewinny człowiek nie musi obawiać się sprawiedliwości. Zobaczymy jak bardzo są niewinni i czy będą w stanie przełknąć każdy werdykt jak przyszło na rasowego absolwenta prawa . 

2 komentarze:

  1. Obaj zasługują na TS, jednak nie sądzę, aby było to możliwe. PO powoli się wycofuje a PSL boi się nie wiadomo czego. Chciałbym zobaczyć ich obu jak dostają porządnego klapsa, ale to chyba nie możliwe.

    OdpowiedzUsuń